Trochę historii
W 1977 roku złapałem bakcyla podróżowania, starając się za małe pieniądze poznać różne strony świata. Za zakupione na czarnym rynku 130$ objechałem autostopem całą Skandynawię,
wchodząc po drodze na najwyższy (lub drugi co do wysokości - zależnie od źródła) szczyt Norwegii i całej Skandynawii Galdhoppingen 2469m. Zachodnie środki płatnicze powinny wystarczyć na następny wyjazd
- trzeba było więc po drodze trochę dorobić, zrywając truskawki w Szwecji.
Potem było coraz dalej: południe Europy z Włochami i wypadem na Korsykę oraz wejściem na Mt Cinto. Następnie Indie, Nepal, Tajlandia, znowu trekking w Nepalu, Malezja i Singapur. Jeszcze raz trekking w Nepalu i Singapur z Indonezją. Zimowe przejście części grani Pirynu w Bułgarii, potem zdobycie Mera Peak 6431m w Nepalu,
Syberia w okolicach Irkucka i podróż koleją transsyberyjską do Pekinu (cztery dni gościnnie z BY1QH) z krótkim pobytem w Mongolii. Jeszcze raz Syberia i włóczęga po górach otaczających Bajkał. Wyprawa do
Peru SP9FIH/OA4 z intensywnym programem trekkingowym w górach Kordyliera Raura i Kordyliera Blanca oraz poznawanie starych zabytków inkaskich i krótka wycieczka po jeziorze Titicaca. W międzyczasie razem z ekipą z Akademickiego Klubu Krótkofalowców zorganizowliśmy ekspedycję DXową
na
wyspy Alandzkie SP6BGB/OH0, SP6LHI/OH0, SP9FIH/OH0.
Niespodziewana delegacja służbowa do Taipei na Tajwanie, kilka wyjazdów typowo turystycznych (Wyspy Kanaryjskie, Tunezja) autostop po Izraelu, pobyt na Rodos i Krecie.
Pierwsza polska ekspedycja DX-owa na Pacyfik SP9FIH i SQ9LR i nadawanie z
wysp Australskich FO0WEG i Markizów FO0POM. Znowu samotna wyprawa na
Tahiti, Moorea i Markizach z radiostacją FO0/SP9FIH. Jeszcze raz Pacyfik -
wyspy Tonga i A35WE w eterze, ponownie
Nepal - tym razem z radiem 9N7WE.
Ponieważ moje zbiory fotograficzne są częściowo w formie plików komputerowych (te nowsze), częściowo w postaci zdjęć wymagających skanowania, a reszta (najstarsza) w postaci slajdów, więc trochę czasu upłynie, aż najciekawsze przybiorą formę kompatybilną z internetem.
Na razie dostępne jest to co widać, a reszta będzie umieszczana na stronie w miarę wolnego czasu. Zapraszam więc od czasu do czasu, aby sprawdzić co nowego.
Koszty wypraw
Koszt zależy w dużym stopniu od warunków w jakich będziemy żyć i mieszkać w czasie
wyprawy. Wiadomo, że inaczej kosztuje nocleg w pięciogwiazdkowym hotelu, a inaczej w
pensjonacie. Inna jest kwota za obiad w restauracji, a jeszcze inaczej kosztuje
jajecznica z ryżem ugotowane samodzielnie na kuchence turystycznej.
Uczestniczyłem w kilkudziesięciu ekspedycjach, zarówno trampingowych, górskich jak i
krótkofalarskich. Preferuję więc w dużym stopniu samodzielność i niewyszukane warunki
mieszkaniowe w zamian za większą swobodę i niższy koszt usług. Na przykład zamiast
klimatyzowanego pokoju - moskitiera pod palmą , byle nie rosły na niej orzechy
kokosowe. Dużą część wydatków stanowi przelot i nadbagaż w przypadku wyprawy
krótkofalarskiej.
Średnio przelot w rejon Pacyfiku to ok. 1400 USD, nadbagaż może być rzędu 600 USD.
Koszty pobytu, jak wspomniałem zależą od warunków i od kraju. W Nepalu da się mieszkać
i jeść za 10-15 USD dziennie, ale na Tahiti będzie to rzędu 40-60 USD dziennie. Można
założyć, że sumaryczny koszt powinien zamknąć się w kwocie kilkunastu tys. złotych
przy 2-3 tygodniowej ekspedycji i bez ekstrawagancji (piwo co drugi dzień).
Niebezpieczeństwa w czasie ekspedycji
W czasie ekspedycji czyha na uczestników kilka niebezpieczeństw. Zależą one od regionu
świata. W latach 80-tych XX wieku, niemiecka ekspedycja płynąca jachtem na Spratly,
została ostrzelana prawdopodobnie przez piratów z karabinów maszynowych i dwóch
uczestników zginęło, jacht zatonął, a pozostali przeżyli 8 dniową gehennę na pontonie, bez
jedzenia, zanim zuważył ich japoński statek. Słynni DXpeditionerzy Martti Lane OH2BH
oraz Ville Hiilesmaa OH2MM,
podczas swojej pierwszej ekspedycji DXowej na Annobon zarazili się malarią i spędzili
po powrocie kilka tygodni w szpitalu. Uczestnicy ostatniej wyprawy na 3C0 zostali
umieszczeni na kilka dni w więzieniu, a zapewniam Was, że więzienia w krajach
tropikalnych to nie takie "wczasy" jak cela w Polsce. Ron ZL1AMO zachorował w czasie
ostatniej wyprawy i od tej pory jest QRT.
Można powiedzieć, że najgroźniejsze są choroby i zamachy na życie lub zdrowie
uczestnika/uczestników w krajach niestabilnych politycznie. Następna grupa, to groźba
utraty sprzętu lub jego konfiskaty w niektórych krajach, także wypadki kradzieży -
ciężko upilnować wszystkie pakunki podczas jednoosobowej wyprawy.
W trudniejszych ekspedycjach, w rejony antarktyczne lub jachtem na wyspy bez
infrastruktury, należy się liczyć z utopieniem lub uszkodzeniem sprzętu.
Przypadki wymuszania różnego rodzaju opłat (depozyt za sprzęt, licencja, opłata za
energię elektryczną, nadbagaż) należą może do najmniej groźnych, chociaż są uciążliwe finansowo.
W czasie montażu anten może dojść do różnego rodzaju wypadków, a lekarzy w tych
regionach na ogół nie ma lub są tylko bardzo prymitywne ambulatoria. Nie należy
lekceważyć niebezpieczeństwa upadku kokosów na głowę. Co roku, w krajach tropikalnych
ginie w ten sposób kilkanaście osób.
Jakiego sprzętu używam na wyprawach
Zawsze miałem ze sobą radio Icom 746, które niestety jest zbyt ciężkie na ekspedycje.
Ma za to tę zaletę, że posiada również pasmo 6m, które powinno być "obsłużone" podczs
wyprawy. Do logowania najwygodniejszy jest laptop. Zasilacz impulsowy to konieczność ze
względu na wagę. Konieczna jest "CQ maszyna" ponieważ są godziny, że prawie nikt nie
woła.
Ponieważ większość moich ekspedycji przeprowadzałem samotnie, jako anteny używałem
Butternuta HF9V; jest stosunkowo lekki, natomiast jego poważną wadą jest skomplikowany
montaż i strojenie, które mogą trwać kilka godzin. Duża ilość śrub, nakrętek, podkładek
zmusza do nieustannej uwagi, jeśli zostaną upuszczone w piasek lub na trawę, to
przepadły. Oczywiście trzeba mieć trochę drutów, aby próbować slopery czy dipole, bo na
niektóre lokalizacje takie anteny są lepsze.
W czasie wypraw FO0WEG i FO0POM, w których uczestniczył Rafał SQ9LR, mieliśmy również
trzypasmowego beama Cushcrafta - A3S. Jednak przy lokalizacji na brzegu oceanu
vetricale sprawują się nie gorzej od anten kierunkowych.
Reasumując, na jednoosobową wyprawę polecam dwie anteny:
battle creek lub
inverted L na niższe pasma i wielopasomowy vertical na wyższe oraz trochę drutu,
z którego można zrobić slopery, dipole lub ramki do odbioru na niższych pasmach.
Dobrze jest mieć lekki wzmacniacz 500-600W, ale sam go nigdy nie miałem (!)
Lokalizacja QTH na wyprawie
Odpowiednio dobrać miejsce, z którego będziemy nadawali jest rzeczą pierwszorzędnej wagi.
Jest to o tyle trudne, że na ogół nie wiemy jak wygląda nasze przyszłe QTH. Pewną pomocą
może być internet, przewodniki i zdjęcia satelitarne.
Najlepiej wybrać pensjonat czy hotel tuż przy brzegu oceanu, aby można było ustawić anteny
nad samą wodą. Trzeba przeanalizować kierunki na najbardziej zaludnione przez krótkofalowców
kraje, i tak rozplanować położenie anten, aby góry, lasy czy wysokie budowle nie zasłaniały nam
istotnych kierunków. Należy pamiętać, że większość ekspedycji będzie miała propagację
short path
i
long path w pewnych kierunkach.
Nie mniej istotna jest sprawa zakłóceń. W przeważającej mierze lokalizacje na które wybiera się wyprawa leżą
w krajach, gdzie są telewizory i telefony, ale jakość instalacji jest kiepska (np. linie napowietrzne).
Używając wzmacniacza, a nawet
barefoot, możemy narobić sobie wrogów wśród okolicznej ludności,
co może być niekorzystne dla naszych anten lub nawet naszej godności osobistej. Najlepiej ulokować się tam,
gdzie nie ma wielkich skupisk ludzkich.